Rafał : Jeśli komuś Brazylia kojarzy się z wielkim świętowaniem, to bardzo dobrze, ale to wcale nie tylko karnawał w Rio de Janeiro. W ciągu 7 dni pobytu w miasteczku "imprezowaliśmy" 3 wieczory z rzędu. Dodam tylko, że teraz jest tutaj zima, że nie trwa sezon urlopowy.... W piątek na głównym placu nazwanym na cześć imigrantów, którzy to miasto założyli, a znajdującym się obok Domu Polskiego, był festyn ośrodka Pestalozzi. Jako, że jesteśmy tutaj na zaproszenie Senhora Luisa, a jest on szefem tego miejsca, mieliśmy swój udział w przygotowaniach terenu wokół sceny : rozwieszaliśmy kolorowe flagi (takie same jak na Boże Ciało w Polsce), pomagaliśmy rozstawić stoiska z jedzeniem. To śmieszne, ale pracując nieco fizycznie poczułem wielką radość - praca dawała wymierny efekt, a fakt, że było to międzynarodowe towarzystwo potwierdza kolejny raz, jak dobrze idzie praca, gdy jest wspólny cel, nawet gdy nie można się dogadać po portugalsku.... :)
Głównym punktem wieczoru, były tańce, tradycyjne tańce brazylijskich rolników w brawurowym wykonaniu dzieci i młodzieży z Ośrodka Pestalozzi. Oklaskom nie było końca.
Dodam, że większość charakteryzacji widocznych (albo mniej widocznych) na zdjęciach, jest autorstwa Mileny i Kingi -
czyżby wyłoniła się nowa forma zarobku po powrocie do Polski? :D Wąsy są moim skromnym dziełem....
|
Jakie piękne piegi! |
|
Tak wygląda właśnie prawdziwy caipiro |
Na koniec wyjaśnię, skąd wziął się tytuł. Wśród wielu charyzmatów, bez wątpienia bardzo istotnym jest ten charyzmat "ściery i szczoty". Po skończonej zabawie na Placu zostało mnóstwo śmieci (jak to po wielkim świętowaniu bywa) więc szansa na wykazanie się była. I nawet jeśli szczotka nie była "charyzmatyczna" to i tak czułem się zmęczony i wesoły.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz