piątek, 12 lipca 2013

Z zapisków starego niedźwiedzia...

10 lipca. Dzisiaj znów czekała nas podróż z cyklu " muitas zakrętas", tym razem droga nie przypomnała już amerykańskiej autostrady (jak ta którą jechaliśmy do Santa Teresa) - i bardzo dobrze. Gdybyśmy mieli jakiś nie-zdechły aparat, zrobilibyśmy super zdjęcia osiedla, w którym ludzie żyją w wielkich namiotach, domków "wklejonych" pomiędzy góry, na których stokach są pola kawowe i pasą się krowy (niektóre szczególne piękne... np. taka Madonna, Shakira ;d)
Mimo, że dotarliśmy do miasteczka, do którego nie prowadzi nawet utwardzona droga, szkoła była dobrze wyposażona (lepiej niż niektóre małe szkoły w polskich miastach). Przed rozpoczęciem zajęć dzieci zbierają się, śpiewają hymn Brazylii, modlą się za rodziców, nauczycieli.... Nie jest to szkoła prowadzona przez fundację chrześcijańską.
Dzieci przyjęły nas życzliwie (nauczyciele też). Szybko uczyły się "palavras magicas" po polsku i śpiewały z nami "tiruriruriru, tiruriruriru" :) Jak na każdej szerokości geograficznej, te starsze były już zbyt "dorosłe" żeby tańczyć jakieś pioseneczki.
Najwięcej radochy miałem z wizyty u najmłodszych (przedszkole). Odkąd stałęm się starym niedźwiedziem, któy mocno śpi, odkąd nieml nie zostałem uduszony przez tłum bachorków - nawet wyobrażam sobie siebie jako przedszkolanka :D
Stary niedźwiedź i małe niedźwiadki :)
Na koniec - powód do narodowej dumy. W środku brazylijskiego stanu Espirito Santo, w małej szkole, dzieci noszą mundurki, a na nich Aguia Branca : Orzeł Biały. LEGAL!

dzieciaczki w mundurkach

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz